Oczywiście! Ale niestety nie w każdej sytuacji… 😉
No chwila, ale co mają wspólnego przekonania polityczne agenta z umową agencyjną?!
Mogą mieć dużo wspólnego…
Choć rzeczywiście, pierwsza myśl, jaka się nasuwa, jest taka: przekonania polityczne agenta są jego prywatną sprawą. Konstytucja gwarantuje mu wolność wyrażania poglądów (art. 54 ust. 1) oraz wolność zrzeszania się (art. 58 ust. 1) – dlaczego zatem jego aktywność polityczna ma być „karana” poprzez wypowiedzenie mu umowy i pozbawienie go, być może jedynego, źródła utrzymania?
Nie należy jednak tracić z oczu również interesu drugiej strony umowy – czyli dającego zlecenie.
Wiele lat temu wybitny wrocławski cywilista, prof. Walter Schmidt-Rimpler (w: Handbuch des gesamten Handelsrechts mit Einschluß des Wechsel-, Scheck-, See- und Binnenschiffahrtsrechts, des Versicherungsrechts sowie des Post- und Telegraphenrechts, red. V. Ehrenberg, Fünfte Band, I. Abteilung, 1. Hälfte, Leipzig 1928, s. 301) zwrócił uwagę na podobny przypadek. Mianowicie, jako przykład ważnego powodu do wypowiedzenia umowy agencyjnej (w prawie niemieckim umowa ta może być bowiem wypowiedziana właśnie z ważnego powodu) wskazał sytuację, w której agent – reprezentujący przedsiębiorcę zajmującego się dystrybucją wydawnictw filosemickich – podejmuje działalność w ruchu nacjonalistycznym.
W ocenie bowiem W. Schmidta-Rimplera ważny powód mogą stanowić pewne cechy, relacje, działania czy warunki dotyczące jednej ze stron umowy, które pozostają w sprzeczności z celem i sensem umowy, w szczególności prowadzą do naruszenia zaufania i przez to sprawiają, że dla drugiej strony kontynuowanie umowy jest nie do zniesienia.
Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie: czy polityczna działalność agenta może w ogóle w jakikolwiek sposób negatywnie oddziaływać na sytuację dającego zlecenie?
W mojej ocenie, w pewnych sytuacjach, może.
Może się tak zdarzyć, jeżeli wśród rzeczywistych lub potencjalnych klientów dającego zlecenie określona aktywność polityczna agenta może rzutować na skłonność tych klientów do zawierania umów z dającym zlecenie.
Jeżeli zatem nasz tytułowy agent-lewicowy aktywista zajmuje się pośredniczeniem przy sprzedaży np. wydawnictw prawicowej Frondy i jego aktywność polityczna jest postrzegalna dla klientów (np. na skutek obecności w mediach czy w ten sposób, że agent odwiedza klientów ubrany w koszulkę z podobizną terrorysty Che Guevary), co powoduje np. zmniejszenie wielkości sprzedaży, to widzimy, że interes dającego zlecenie jest ewidentnie naruszony.
Powyższy wymyślony przykład nie przemawia do Twojej wyobraźni?
To proszę, oto przykład z życia, pewnie Ci znany, głośno było o tym w sieci – kandydat do Sejmu z mojego rodzinnego Garwolina, który startował w wyborach z list Ruchu Palikota. Może akurat w tym przykładzie orientacja polityczna nie odgrywa pierwszoplanowej roli – ale wyobraź sobie, że jest on Twoim agentem…
Czy taki agent budowałby Twoją reputację jako przedsiębiorcy? Pewnie nie specjalnie…
No dobrze, pewnie dałoby się wykazać negatywny wpływ politycznej aktywności takiego agenta na interesy dającego zlecenie – ale czy rzeczywiście przepisy pozwalają na wypowiedzenie w takiej sytuacji umowy ze skutkiem natychmiastowym?
Możliwość wypowiedzenia natychmiastowego umowy agencyjnej uregulowana jest w art. 7642 § 1 KC w sposób następujący:
Umowa agencyjna, chociażby była zawarta na czas oznaczony, może być wypowiedziana bez zachowania terminów wypowiedzenia z powodu niewykonania obowiązków przez jedną ze stron w całości lub znacznej części, a także w przypadku zaistnienia nadzwyczajnych okoliczności.
Wydaje się, że trudno byłoby uznać takie zachowania agenta za naruszenie umowy.
Pytanie zatem: czy jest to nadzwyczajna okoliczność?
Moim zdaniem taka ocena w konkretnej sytuacji może być uzasadniona.
Przez nadzwyczajne okoliczności w rozumieniu art. 7642 § 1 KC należy bowiem rozumieć wszelkie okoliczności nieprzewidywalne w momencie zawarcia umowy agencyjnej, które sprawiają, że przy uwzględnieniu zasad słuszności nie można wymagać od wypowiadającego, aby pozostawał w stosunku agencyjnym do upływu terminu, na jaki umowa została zawarta (przy umowach terminowych), albo do upływu najbliższego terminu wypowiedzenia (przy umowach bezterminowych).
Jeżeli zatem aktywność polityczna agenta negatywnie oddziaływa na interes dającego zlecenie w takim stopniu, że nie można od niego wymagać dalszego wykonywania umowy, to wypowiedzenie będzie uzasadnione. Ostateczna ocena zasadności wypowiedzenia będzie w razie sporu należała do sądu.
To jest mój autorski pogląd w odniesieniu do interpretacji pojęcia „nadzwyczajnych odpowiedzialności”, który przedstawiłem w swojej książce Wypowiedzenie umowy agencyjnej. Nie jest on przez wszystkich podzielany. Przykładowo, prof. Ewa Rott-Pietrzyk z Uniwersytetu Śląskiego jest zdania, że nadzwyczajne okoliczności muszą mieć charakter powszechny, tzn. dotykać ogółu, a nie tylko stron/y umowy agencyjnej. Jej zdaniem opisywana w poście sytuacja pewnie nie mogłaby stanowić podstawy wypowiedzenia.
Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że przedstawiona powyżej teza nie jest determinowana moimi przekonaniami politycznymi. Gdyby było tak, że agent dystrybuujący wydawnictwa „Krytyki Politycznej” zostaje aktywnym członkiem ONR-u i odwiedza klientów z krzyżem celtyckim na koszulce :), moja ocena byłaby podobna.
W jednym z kolejnych postów nawiążę do problemów związanych z interpretacją pojęcia „nadzwyczajnych okoliczności” i spróbuję odpowiedzieć na pytanie: czy podstawą wypowiedzenia może być zdrada żony…? 🙂
Tylko nie obiecuj sobie zbyt wiele – filmów z Youtube tym razem raczej nie będzie… 😉
Z tezą wpisu jak najbardziej się zgadzam, ale akurat do twierdzeń o kandydacie na posła z Ruchu Palikota się przyczepię. Tu przecież znaczenia nie ma działalność polityczna czy poglądy agenta lecz sam fakt niezbyt przemyślanych wypowiedzi kandydata. Pewnie nie chciałbym, żeby został on moim agentem, ale w końcu to ja go zatrudniłem i chyba widziałem poziom, który sobą reprezentuje. Nie uważam więc, by wystąpienie kandydata mogło stanowić podstawę do rozwiązania z nim umowy agencyjnej.
Dziękuję Panie Pawle za komentarz.
Na pewno ma Pan rację w tym sensie, że jeżeli dający zlecenie w chwili zawarcia umowy agencyjnej wiedział o jakichś negatywnych cechach agenta, to nie może później powoływać się na te cechy jako podstawę wypowiedzenia. Nie są to bowiem okoliczności nieprzewidywalne.
Sytuacja faktyczna może jednak kształtować się rozmaicie. Załóżmy, że dający zlecenie miał świadomość, że agent nie jest szczególnie bystry, ale z punktu widzenia zakładanych wyników sprzedażowych tego agenta nie miało to znaczenia – radził sobie mimo to, klientom to nie przeszkadzało. Po pewnym czasie ten agent zostaje aktywistą politycznym i udziela wywiadu takiego jak w tym filmie. Agent staje się „popularny” w swoim lokalnym środowisku, a nawet – dzięki sile internetu – także w całej Polsce. Zmienia się przez to sposób postrzegania tego agenta przez klientów, co przekłada się wynik sprzedażowy.
W takim przypadku owa „medialna popularność” agenta stanowi okoliczność nieprzewidzianą (i nieprzewidywalną) w momencie zawarcia umowy.
Pozdrawiam
DB
Proszę, proszę, wpis zaangażowany politycznie, emocjonalny, z video, ciekawy. Bardzo dobrze 🙂
Właśnie chciałem, żeby post nie był za bardzo zaangażowany, ewentualnie coś między wierszami… Może mi do końca nie wyszło… 🙂
Ale mam nadzieję, że poprzednie posty też choć trochę były interesujące…? 🙂
Oczywiście, od dawna jestem wiernym czytelnikiem również bardziej „naukowych” wpisów 🙂
Panie Doktorze, GENIALNY wpis (ja takie wpisy nazywam „relacyjnymi” – wciągają czytelnika) i nie boję się tego napisać, że najlepszy pod tym kątem z dotychczasowych. Przede wszystkim taki, który trafia do nie-prawnika. Gratuluję 🙂
Dziękuję Panie Błażeju za miłe słowa!
Przeczytałam z zainteresowaniem. Gratuluję interesującego – i na świetnym poziomie – posta. A co do tezy Pawła: „widziały gały co brały”, to nie wydaje mi się to słuszną argumentacją. Właśnie „niezbyt przemyślane wypowiedzi” mogą mieć negatywne konsekwencje dla dającego zlecenie.
Witam serdecznie na moim blogu i dziękuję za komentarz!