A może jednak przeczytaj – a nuż taka wiedza kiedyś Ci się przyda.
Czego Ci oczywiście nie życzę… 🙂
Kiedy na początku grudnia zeszłego roku w poście nt. możliwości wypowiedzenia umowy agencyjnej z powodów politycznych zapowiedziałem, że wkrótce postaram się odpowiedzieć na pytanie: czy podstawą wypowiedzenia może być zdrada żony, zostałem dosłownie zasypany e-mailami. Setki agentów, przedstawicieli handlowych, handlowców, dealerów i innych pośredników, koniecznie i jak najszybciej chciało wiedzieć: mogę wypowiedzieć umowę czy też nie?
Kiedy może mieć to znaczenie?
Pytanie to może pojawić się w dwóch przypadkach.
Po pierwsze, w przypadku gdy zastanawiamy się nad zasadnością wypowiedzenia nadzwyczajnego, tzn. czy można usprawiedliwić zdradą żony wypowiedzenie dokonane bez zachowania terminów wypowiedzenia.
Po drugie, gdy oceniamy wpływ wypowiedzenia dokonanego przez jedną ze stron na prawo agenta do świadczenia wyrównawczego.
W niniejszym poście zajmę się pierwszą kwestią.
Zdrada żony a wypowiedzenie natychmiastowe
Co oczywiste, przepisy KC nie wskazują w żadnym miejscu expressis verbis na zdradę żony jako podstawę wypowiedzenia natychmiastowego.
Zgodnie z art. 7642 § 1 KC podstawą wypowiedzenia może być:
– niewykonanie obowiązków przez drugą stronę w całości lub w znacznej części, lub
– zaistnienie nadzwyczajnych okoliczności.
Czy zdrada żony może być zakwalifikowana jako naruszenie obowiązków lub jako nadzwyczajne okoliczności?
Fraszka prawdę Ci powie…
Pewnie nie uwierzysz, ale odpowiedzi na to pytanie udzielił przed wielu wielu laty jeden z moich ulubionych fraszkopisarzy – Jan Sztaudynger, we fraszce zatytułowanej Rozmowa:
– Chcesz męża zdradzić? To nikczemność!
– Z tobą.
– No, jeżeli ze mną…
Czyli… wszystko zależy od tego, z kim… 🙂
Może to dziwnie zabrzmi, ale nie każda zdrada żony ma takie same znaczenie z punktu widzenia umowy agencyjnej.
Są zdrady, które pozostają sprawą prywatną zdradzonego agenta. Są jednak i takie, które oprócz tego, że mogą prowadzić do rozbicia małżeństwa, zagrażają zniszczeniem stosunku agencyjnego.
Zaufanie to podstawa (nie tylko w małżeństwie)
Powszechnie się podkreśla, że stosunek między dającym zlecenie a agentem opiera się na wzajemnym zaufaniu stron.
Jeżeli nastąpią zdarzenia, które zburzą to zaufanie, to w konkretnych okolicznościach może to stanowić podstawę do natychmiastowego wypowiedzenia umowy agencyjnej.
Prawdopodobnie – wszystko bowiem zależy od konkretnych okoliczności. Gdyby było tak, że agent żyje ze swoją żoną w tzw. „małżeństwie otwartym”, wykluczającym pojęcie zdrady i opierającym się na założeniu, że kontakty z innymi partnerami służą jedynie lepszej samorealizacji małżonka, to może ocena zasadności wypowiedzenia wypadłaby inaczej… 🙂
Oczywiście, do wyjaśnienia pozostaje, czy zdrada żony z dającym zlecenie powinna zostać zakwalifikowana wyłącznie jako „nadzwyczajna okoliczność” w rozumieniu art. 7642 § 1 KC, czy też może być uznana za naruszenie przez dającego zlecenie obowiązków umownych, a konkretnie: obowiązku lojalności (art. 760 KC).
Kochanek ma jeszcze płacić zdradzonemu mężowi?
Odpowiedź na to pytanie ma znaczenie z punktu widzenia ewentualnej odpowiedzialności odszkodowawczej dającego zlecenie.
Zgodnie bowiem z art. 7642 § 2 KC:
Jeżeli wypowiedzenia dokonano na skutek okoliczności, za które ponosi odpowiedzialność druga strona, jest ona zobowiązana do naprawienia szkody poniesionej przez wypowiadającego w następstwie rozwiązania umowy.
Pojęcie „okoliczności, za które ponosi odpowiedzialność druga strona” chyba jednolicie rozumie się jako – co do zasady – zawinione naruszenia umowy przez drugą stronę.
Muszę przyznać, że nie jest łatwo ocenić, czy zdrada żony agenta dokonana z dającym zlecenie może stanowić naruszenie przez dającego zlecenie obowiązku lojalności wobec agenta.
Pierwsza myśl jaka przychodzi do głowy jest taka, że są to jednak sprawy ze sfery prywatnej stron, nie objęte obowiązkami umownymi i nie powinny mieć przełożenia na odpowiedzialność majątkową w ramach umowy agencyjnej.
Z drugiej jednak strony, „wina” po stronie dającego zlecenie jest ewidentna – w oczywisty sposób przyczynił się do zniszczenia zaufania między stronami, co wyłączyło możliwość dalszej współpracy i zmusiło agenta do zmiany „pracy”, co niewykluczone spowodowało w jego majątku szkodę (np. przez miesiąc pozostawał bez „pracy” lub w ramach nowej umowy agencyjnej uzyskuje niższe wynagrodzenie).
Dlatego też – dość ostrożnie – broniłbym chyba poglądu, że taka sytuacja może być uznana za naruszenie obowiązku lojalności, co w konkretnych okolicznościach może rodzić odpowiedzialność odszkodowawczą nielojalnej strony.
PS. Wzmianka o agentach zasypujących mnie mailami, to – oczywiście – licentia poetica… 🙂
Photo: Quasic
Lech napisał
Emocje jak u Hitchcocka 🙂
dr Dariusz Bucior napisał
No tak, jak się nie przyciągnie uwagi czytelnika jakimś szokującym headlinem i nie wciągnie do lektury, to inaczej nie zachęci się do czytania o czymś tak niszowym jak umowa agencyjna… 🙂