W swej znakomitej monografii „Broker ubezpieczeniowy – ubezpieczający – ubezpieczyciel. Stosunki zobowiązaniowe” (Oficyna Wydawnicza Branta, Bydgoszcz-Poznań 2005) dr Jakub Pokrzywniak podejmuje problem kwalifikacji prawnej zlecenia brokerskiego. W ramach prowadzonych rozważań Autor próbuje odpowiedzieć na pytanie: czy zlecenie brokerskie może być uznane za umowę agencyjną w rozumieniu kodeksu cywilnego (art. 758-7649).
Od razu należy zaznaczyć, że sens zastanawiania się nad tą kwestią pojawia się jedynie w tych przypadkach, gdy broker zobowiązuje się do stałego pośredniczenia na rzecz ubezpieczającego. Przepis art. 758 § 1 Kodeksu cywilnego wymaga bowiem, aby pośredniczenie objęte obowiązkiem przyjmującego zlecenie miało charakter stały.
Zdaniem dr Pokrzywniaka zlecenie brokerskie nie może być uznane za umowę agencyjną. Na uzasadnienie takiej tezy podaje kilka argumentów.
Po pierwsze:
„Jednym z essentialia negotii umowy agencyjnej (a w konsekwencji również jednym z istotnych elementów zobowiązania agencyjnego) jest jej odpłatność, polegająca na obowiązku dającego zlecenie zapłaty wynagrodzenia agentowi, tymczasem nie budzi wątpliwości, że broker działa nieodpłatnie dla swojego zleceniodawcy, którym jest ubezpieczający” (tamże, s. 125).
Rację ma dr Pokrzywniak, że obowiązek zapłaty wynagrodzenia przez dającego zlecenie stanowi element przedmiotowo istotny (essentialia negotii) umowy agencyjnej. Wynika to wyraźnie z treści art. 758 § 1 Kodeksu cywilnego. Jednakże spostrzeżenie Autora, że broker nie otrzymuje wynagrodzenia od zleceniodawcy (ubezpieczającego) należy opatrzyć zastrzeżeniem, że dotyczy to dominującej praktyki kontraktowej, nie stanowi natomiast wymogu normatywnego. Nie ma przecież żadnych przeszkód, aby udzielający zlecenia brokerskiego (ubezpieczający) zobowiązał się wobec brokera do zapłaty mu wynagrodzenia (np. w formie prowizji) z tytułu umów ubezpieczenia zawartych za pośrednictwem brokera. W przypadku, gdyby umowa między brokerem a zlecającym pośrednictwo przewidywała taki obowiązek, brak byłoby podstaw do twierdzenia, że brak jest przedmiotowo istotnego elementu umowy agencyjnej w postaci odpłatności usług świadczonych przez pośrednika.
Po drugie:
„Skoro elementem charakteryzującym agencję jest trwałość tego zobowiązania, to […] za postać agencji uznawać można zlecenie brokerskie tylko w przypadku, gdy jego przedmiotem jest okresowe lub ciągłe świadczenie przez brokera swoich usług. Stosunek wynikający z umowy brokerskiej jednak może być ukształtowany jako zobowiązanie trwałe albo jako zobowiązanie do świadczenia jednorazowego. Takie „rozbijanie” kwalifikacji prawnej stosunku zobowiązaniowego tylko na podstawie kryterium jednorazowości albo powtarzalności lub ciągłości świadczenia zdaje się o tyle wątpliwe, że w zasadzie każde zobowiązanie do świadczenia jednorazowego może przybrać charakter trwały, jeżeli strony umówią się o okresowe lub stałe spełnianie wynikającego zeń świadczenia, nie stając się przez to innym zobowiązaniem” (tamże, s. 126).
Wbrew twierdzeniom dr Pokrzywniaka należy zauważyć, że nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że w różny sposób kwalifikuje się umowy opiewające na (rodzajowo) takie same świadczenia w zależności od tego, czy świadczenie ma charakter jednorazowy czy ciągły. To przecież sam ustawodawca – w odniesieniu do umów, w których jako dający zlecenie występuje przedsiębiorca – „rozbił” reżim prawny takich umów z punktu widzenia kryterium „stałości” pośredniczenia. Jeżeli pośredniczenie ma charakter stały, to mamy do czynienia z umową agencyjną. Jeżeli cechy stałości brak, to należy stosować przepisy o zleceniu – odpowiednio (art. 750 Kodeksu cywilnego) lub wprost (w przypadku pośrednika wyposażonego w pełnomocnictwo).
Uznanie umowy brokerskiej za umowę agencyjną daje się zatem bez problemu wkomponować w przyjęty przez polskiego ustawodawcę system umów o pośrednictwo.
Po trzecie:
„Różnice pomiędzy porównywanymi stosunkami widoczne są również w płaszczyźnie celu zobowiązania i jego gospodarczej funkcji w obrocie. O ile działalność agenta ma na celu pozyskiwanie klienteli dla dającego zlecenie (potwierdza to redakcja art. 761 i 7643 k.c.) i jest formą dystrybucji oferowanych przez niego towarów lub usług, o tyle broker ubezpieczeniowy nie pozyskuje klientów dla ubezpieczającego, lecz wyszukuje dla niego możliwość zawarcia najkorzystniejszej umowy ubezpieczenia z ubezpieczycielem (wobec którego można powiedzieć – ubezpieczający występuje jako klient)” (tamże, s. 126).
Również z tym argumentem dr Pokrzywniaka trudno się zgodzić. Owszem, z reguły jest tak, działalność agenta służy pozyskiwaniu stałej klienteli dla dającego zlecenie. Ten element działalności agencyjnej uwzględniają przepisy o prowizji (art. 761 § 1 Kodeksu cywilnego) czy przepisy o świadczeniu wyrównawczym (art. 7643 Kodeksu cywilnego). Należy jednak zauważyć, że polska regulacja umowy agencyjnej – podobnie jak np. regulacja niemieckiego kodeksu handlowego (HGB) – ma charakter uniwersalny, tzn. nie różnicuje zakresu swojego zastosowania od tego, jakich umów dotyczy pośredniczenie, czy umowy te dotyczą towarów czy też usług, ani od tego, czy w umowach tych dający zlecenie występuje w charakterze zbywcy czy nabywcy towarów lub usług. W literaturze niemieckiej pisze się w tym kontekście o Leitbild-Pluralismus des Handelsvertreters (np. E. Flohr, w: Handbuch des Vertriebsrechts, red. M. Martinek, F.-J. Semler, S. Habermeier, wyd. 2, München 2003, s. 282).
Dlatego też okoliczność, że w przypadku umowy brokerskiej chodzi o pośredniczenie przy „zakupie” (a nie: „sprzedaży”) usług ubezpieczeniowych, nie stoi na przeszkodzie uznaniu, że mamy do czynienia z umową agencyjną.
Podsumowując: treść art. 758 § 1 Kodeksu cywilnego pozwala na zakwalifikowanie umowy brokerskiej jako umowy agencyjnej. Możliwość ta będzie dotyczyć jednak tylko tych przypadków, w których wykonywane przez brokera pośredniczenia ma charakter stały, a podmiotem obowiązanym do wypłaty brokerowi wynagrodzenia jest dający zlecenie. Ten ostatni wymóg – z uwagi na taką a nie inną praktykę kontraktową – sprawia, że umowa brokerska będzie mogła być uznana za umowę agencyjną dość rzadko.
Dodaj komentarz